piątek, 4 kwietnia 2014

Cukierkowy, skrzący róż od Inglota

Miałam zaczekać z nowościami, ale korzystając z dnia wolnego postanowiłam pokazać Wam jeden z nabytków jaki przywiozłam ze sobą z urlopu. Mowa o moim pierwszym (!) różu do policzków.


Na wstępie warto dodać, że świeżaki (takie jak ja) podczas pierwszych zakupów muszą zaopatrzyć się w kasetkę do przechowywania kosmetyków. Wybór jest bardzo duży: od pojedynczych do pełnych zestawów, z lusterkiem lub bez, czarnych lub mlecznobiałych ma magnez. Myślę, że każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie. Za kasetkę płacimy tylko raz, później już tylko za same produkty. Moja pomieści jeden róż (lub bronzer) posiada dość duże lusterko i mały pędzelek. Koszt to 20 zł.

Stojąc przy stoisku z różami wymaziałam sobie całą rękę i trafiłam na ten który spodobał mi się najbardziej.



Duży plus za opakowanie. Pojedynczy róż do kasetki jest zapakowany w twarde, szczelne, plastikowe opakowanie dzięki któremu nie ma mowy aby się pokruszył, lub abyśmy trafili na "wymacany" egzemplarz.

W Inglocie zamiast nazw mamy numerki. Mój to 59. Cukierkowy róż z drobinkami brokatu. 
Wydaje mi się, że będzie idealny na cieplejsze dni. Bardzo miła Pani zaproponowała mi inny, bardziej koralowy odcień, ale nie dałam za wygraną ;-) Pokochałam go za kolor, drobinki.. Nie byłam tylko pewna, czy odwzajemni moje uwielbienie ;-) 
Róż jest dobrze napigmentowany przez co obawiałam się, że mogę sobie nie dać z nim rady. Na szczęście myliłam się! Uwierzcie, bardzo łatwo się nakłada i raczej ciężko sobie zrobić nim krzywdę (no chyba, że zdecydowanie przesadzimy ;-)). Nawet mi się nie udało, a jestem laikiem ;-) 



Nie do końca jestem zadowolona z pędzelka który jest dołączony do kasetki. Jest on za maluteńki a i włosie wydaje mi się za miękkie. Jedyny (mały) minus różu to taki, że za bardzo się pyli. Kiedy go nakładałam cała kasetka była ubrudzona. 
Nie mogę niestety wypowiedzieć się co do trwałości. Postaram się niedługo uzupełnić recenzję o te dane ;-)

A tak prezentuje się kasetka:


Za 6 gr róż zapłacimy 20 zł co wydaje mi się naprawdę niską ceną. U mnie włącznie wyszło 40 zł, ale jak jak wspomniałam za kasetkę płacimy tylko raz :-)

Znacie róże z Inglota? Czy raczej używacie swoich pewniaków?

Magda

22 komentarze:

  1. Mam 2 róże z Inglota, ale raczej rzadko używam, jednak wole bronzer. A ten kolorek, który wybrałaś jest śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory używałam tylko bronzerów, ale pora na małe zmiany :-)

      Usuń
  2. Nie mam żadnego ale ten mnie urzekł :)
    mojaosobistsc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie znam, ale wydaje sie super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. odcień różu podoba mi się bardzo, ale wiem, że nie współgrałby z moją cerą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy współgra z moją, ale podoba mi się bardzo :-D

      Usuń
  5. Kolor jest przesłodki! Coś jeszcze upolowałaś w Inglot?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś zgadła, trio cieni, ale o nich innym razem ;-)

      Usuń
  6. Mam dwa prasowane róże Inglota i jeden kremowy. Ze wszystkich jestem zadowolona :-) Twój odcień jest prześliczny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny kolor! Bardzo lekki, dziewczęcy i wiosenny :) Nie znam różów z Inglota, mam tylko kilka cieni do powiek od nich :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za różani i używam ich bardzo rzadko, ale ten kolorek bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie za mocny, ja jestem wierna burżujkowi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja w tej chwili używam róż z paese i jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  11. naprawdę wygląda super, ale ja jestem nudziak, nie lubię drobinek :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Przecudny kolor . Z inglota mam tylko 10cieni I sa w miare.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uroczy kolor ..dobrze, że się uparłas hehehe :)
    Wiesz, że wogóle nie mam nic z Inglota - jakoś obchodzę te stoiska z daleka hehe

    OdpowiedzUsuń